Mnich który sprzedał swoje ferrari to 32 książka w tym roku, chyba znowu z serii “taka sobie”. Niby cenne porady, ale przekazane w jakiś taki nijaki sposób.
Chwilami jakieś totalne bzdury, na przykład gdy się czyta, że sen to nawyk… sen?! – nawyk?! – a siku i kupa też nawyk?! niby, że można od tych czynności fizjologicznych odwyknąć?!
Chwilami sekciarsko, bo być może to jakiś podręcznik buddyjskiej sekty, jednej z wielu, tak jak wiele jest sekt chrześcijańskich.
Chwilami mądrze i ciekawie, o choćby taki cytat: “Śmiech otwiera serca i wygładza dusze. Nigdy nie powinno się brać życia tak poważnie, by przestać się śmiać z samego siebie.”
Albo inny: ” Zachowując milczenie przez cały dzień, zmuszasz swoją wolę do podporządkowania się twoim poleceniom. Ilekroć masz ochotę mówić, bierzesz się w karby, aktywnie pokonujesz impuls, trwając nadal w milczeniu” – to akurat dobre dla mnie, dla gaduły, która naprawdę chciałaby przestać już paplać i jak to się kiedyś mawiało ‘zamienić się w słuch’.
No nic, w skali od 1 do 5 to książka na trójkę. Treść całkiem niezła, lecz forma, w której ta treść została mi przekazana, pozostawia wiele do życzenia…