Alexander
W ramach podróży sentymentalnych przypomniało mi się o niejakim Alexandrze.
Po raz pierwszy spotkałam się z tym podręcznikiem w klasie szóstej, kiedy to rozpoczęłam naukę języka angielskiego w szkole publicznej. Ale to nie w podstawówce korzystaliśmy z tej książki. Po powrocie z Podlasia, gdzie spędziłam dwa lata mieszkając u babci, zostałam zapisana na prywatny kurs angielskiego w najsłynniejszym liceum Trójmiasta. Trzecie liceum ogólnokształcące, do którego zresztą się nie dostałam (i Bogu dzięki!) oferowało kursy na wielu poziomach. Zapisano mnie na poziom dla początkujących ale w grupie do której trafiłam takowy poziom reprezentowałam chyba tylko ja. Cała reszta młodzieży była we wszystkim excellent zatem teacher gnała z materiałem niczym Struś Pędziwiatr.
A ja jak zaczarowana.
Wiecznie w trybie: “O co chodzi”?
Wiecznie z pytaniem: “Co to znaczy?”
Wiecznie z myślą: “Ja nic nie rozumiem.”
I ta nieszczęsna książka, nad którą dosłownie płakałam. O CO CHODZI?! Czemu niby te opowiadania są śmieszne?! Ja nic nie rozumiem!
To był Alexander pomarańczowy.
Gdy kończyłam liceum mój angielski nadal był w poziomie podstawowym, ale rozumiałam już znacznie więcej. Na osiedlu znalazłam nauczycielkę, która za niemałe (moje zaoszczędzone) pieniądze udzielała mi przedmaturalnych korepetycji.
Jej metoda opiewała na uczeniu się na pamięć krótkich historyjek z Alexandara for Pre-Intermediate Students. A przecież ja nie uważałam siebie za średnio zaawansowaną! I znowu, książka nad którą płakałam, bo nie rozumiałam tekstów, których musiałam uczyć się na pamięć. I znowu nie wiedziałam, czemu niby są śmieszne i dobrze się je czyta.
Będąc w czerwcu w Gdańsku postanowiłam odszukać Alexandra w antykwariacie i udało mi się to błyskawicznie. Nabyłam ten podręcznik tylko po to by się na nim zemścić, by go spalić:-) Postanowienia oczywiście nie dotrzymałam, książka przyleciałam ze mną do Stanów i pokazuję ją teraz znajomym w pracy jako przykład klasycznego podręcznika do angielskiego, z którego wiele pokoleń, nie tylko Polaków, uczyło się tego języka.
Ja się do tej grupy nie zaliczam, nie mogę powiedzieć, że nauczyłam się angielskiego z Alexandra, śmiało mogę potwierdzić, że mnie ten podręcznik skutecznie do nauki zniechęcał. Ja nic z niego nie rozumiałam!!!
:-)
Ja z niej nie korzystałam nigdy i chyba na szczęście